Zaufanie

- Ej, co jest? Skup się!- krzyknął poirytowany Mateo. Od jakiegoś czasu dostawałam same baty. Pozwalałam, by Mateo wyżywał się na mnie. W ogóle nie próbowałam odeprzeć jego bolesnych ataków. Nie robiłam zupełnie nic. Byłam cała mokra i zziębnięta, ale nie byłam w stanie, choćby podnieść oczu na mojego trenera. Każde przelotne nawet spojrzenie, jego ciemnych, brązowych oczu, sprawiało, że czułam się niepewnie. Moje myśli kłębiły się w głowie. Ciążyły na barkach. Odbierały mi świadomość. Jaki on naprawdę jest? Jaki był? Mateo, jakiego znałam, jaki stał przede mną, w tej sali i zalewał mnie kolejnymi falami wody, był arogancki, złośliwy, opryskliwy, tajemniczy, gburliwy i z pewnością najmniej delikatny i uczuciowy, jak to tylko można było sobie wyobrazić. Jednak legenda wspominała o zupełnie innym Mateo… Tamten był wesoły, pogodny, otwarty na świat i ludzi. Był w stanie pokochać kogoś, tak mocno, że zrobiłby dla tej osoby wszystko… - Wstawaj! No, walcz! Nie. Nie dam rady. -...